Matka Dominika była Pigmejką, ojciec pochodził z sąsiedniego plemienia. Pigmeje to ludzie lasu, a tam trzeba być silnym, żeby przeżyć. Gdy zmarła matka, ojciec postanowił zabrać syna do swojej wioski. Chciał mu dać opiekę i edukację, a sam musiał ciężko pracować, więc potrzebował pomocy. Dominik chodził u nas do przedszkola, skończył pierwszą klasę podstawówki, a potem zniknął. Myśleliśmy, że zginął. Wiele dzieci nie dożywa tu pełnoletniości. Po dwóch latach Dominika przyprowadziła z powrotem rodzina jego ojca. Powiedzieli, że próbował z synem wyjechać do miasta. Nie udało mu się. Ojciec zginął.
Dominik to bardzo zdolny chłopak. Lubi się uczyć, lubi zadawać pytania. W szkole czuje się bezpiecznie. To dla niego ważne miejsce. Mówi, że jak dorośnie, to będzie nauczycielem! To dopiero ogromna radość dla nas! To są chwile, kiedy widzimy, że dzięki pomocy, sercu i odwadze wielu ludzi możemy realnie zmienić świat tych dzieci. Zmienić świat wokół nich.
Dziękujemy w imieniu Dominika, że swoimi darowiznami i wsparciem dajecie szanse na te zmiany.
Wasza S. Anuncjata


